Gliniada i Via Sudetica

0 Posted by - 25 listopada 2013 - Papa pisze

Tak to w życiu bywa, że czasem ludzie się rozstają, albo też zamieniają ścisły kontakt i wzajemne uzależnienie na bardziej zdystansowaną przyjaźń. Ale nie tylko ludzie. Przyszedł taki czas i na dwa ważne w Bolesławcu zjawiska, czyli na Gliniadę i Stowarzyszenie Via Sudetica. Na ten temat pojawiło się trochę plotek. Chciałbym wyjaśnić tę sprawę, aby plotkarze nie mieli czym karmić swoich bzdur.

Via Sudetica zajmowała się Gliniadą przez parę lat i było to główne działanie stowarzyszenia, które w chwili powstawania miało promować nasz region, dbać o turystykę itd. Z czasem okazało się, że Gliniada zdominowała działania Via do tego stopnia, że stowarzyszeniu nie bardzo wystarczało sił na inne działania.  Wierzcie mi, poza czasochłonnymi i wymagającymi wysiłku wyjazdami Glinoludów do miast Polski, Europy i świata, organizacja dorocznej Gliniady w Bolesławcu to bardzo wymagające, absorbujące i eksploatujące ludzi zajęcie, które pochłania duży wkład finansowy.

Oczywiście były i inne działania Via Sudetica: szereg koncertów i imprez, finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, skrzynki geocache w Bolesławcu i kilka innych znakomitych inicjatyw które, podobnie jak Gliniada, pomagały „rozbujać” nasze miasto. Miałem przyjemność uczestniczyć we wszystkich tych przedsięwzięciach jako członek zarządu i prezes Via Sudetica i bardzo sobie ten okres cenię. Via Sudetica gromadzi ludzi kreatywnych i bardzo się cieszę, że daje im pole do popisu.

Wkładu Via Sudetica w Gliniadę nie wolno lekceważyć. Jest on duży. Tak samo jak wkład mnóstwa ludzi, którzy formalnie nie zaangażowali się w prace stowarzyszenia a pomagali i Gliniadzie, i Via przez lata. Jak wkład rzeszy wolontariuszy, sponsorów, ludzi dobrej woli i wszystkich tych którzy z sympatii dla Gliniady powiedzieli czasem TAK, zamiast NIE.

Dziękuję Wam wszystkim szczerze i chylę kapelusza.

I proszę o jeszcze : )

Na początku 2013 roku, doszedłem do wniosku, że  Gliniada przestaje być moja. I nie chodziło mi o zwykłe pojęcie własności, a o identyfikację z nią. Pomyślałem, że mam moralne prawo, jako człowiek, który tę Gliniadę wymyślił i w nią uwierzył, dofinansowywał ją przez 7 lat, dawał jej swoją twarz i zbierał za nią po grzbiecie (tak, tak), mam prawo decydować o Gliniadzie. Decydować niekoniecznie w ramach stowarzyszenia.

Chcę znać i akceptować działania Glinoludów, chcę aby Glinoludy bywały na imprezach i firmowały przedsięwzięcia, z którymi również ja się utożsamiam. Chcę mieć pełną kontrolę nad tym, co się dzieje z Gliniadą, którą traktuję jak swoje dziecko.

Dlatego właśnie podjąłem decyzję o odejściu ze Stowarzyszenia i zajęciu się Gliniadą osobiście, na własny rachunek. Nie widzę w tym nic złego, widzę w tym same zalety. „Uwolnione” od Gliniady Stowarzyszenie, przetarte dzięki niej w rozmaitych bojach i działaniach, na pewno ma teraz szansę wypłynąć na szersze wody i pokazać swój prawdziwy potencjał absorbowany dotychczas przez Gliniadę.  Ma też otwarte pole do współpracy z różnymi instytucjami – w rozumieniu niektórych ludzi ja mogłem stanowić przeszkodę dla takiej współpracy. Wierzę że teraz, beze mnie, zakwitnie ona jak nigdy.

Trafiłem na komentarze mówiące, że interesują mnie zyski z Gliniady. Proszę mi wierzyć, każdy kto zna koszty organizacji Gliniady i kwoty zarabianych przez nią podczas wyjazdów pieniędzy (które zresztą zwykle z trudem wystarczały na organizację dorocznej Gliniady w Bolesławcu), może się tylko z takich insynuacji pod moim adresem śmiać.

A propos pieniędzy… Jedną z ról Via Sudetica miało być łatwiejsze zdobywanie pieniędzy na organizację Gliniady (łatwiej sięgnąć po rozmaite formy dofinansowania jako stowarzyszenie niż jako prywatna firma). Niemal od początku mam nadzieję, że bezdyskusyjna już chyba rola Gliniady w promocji naszego miasta zostanie doceniona przez samorządy a sama impreza zostanie w końcu wsparta w sposób pozwalający na jej rozwój. Do tego jednak nie doszło, choć wierzę, że pewnego dnia władze dojdą do wniosku, że lepiej zrobić Gliniadę jakiej świat nie widział, niż sprowadzać artystów ulicznych spoza naszego miasta jak to robi UM płacąc ogromne pieniądze.

Wina jest i po naszej stronie: pokazaliśmy przez lata że i bez niczyjej pomocy sami swoją pracą zarobimy na organizację bolesławieckiej Gliniady i ją zrobimy. Za darmo dajemy Bolesławieckiemu Świętu Ceramiki jeden z najważniejszych elementów tej imprezy, największą animację tworzoną przez bolesławian. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby pozostałe ważne elementy programu BŚC były też gratis.

Na portalu Bolec.info napisano: „Via Sudetica nie zorganizuje kolejnej Gliniady!”. Może nie… może nie jako główny organizator. Ale kto wie, czy nie będzie zajmować się jakimiś elementami tego święta? Zamierzam z Via o tym porozmawiać, jak już wspomniałem, bardzo cenię sobie doświadczenie, umiejętności, zaangażowanie i talenty ludzi z Via Sudetica.

Powiem więcej: mam nadzieję, że ludzie z Via będą chcieli pomóc przy Gliniadzie a przynajmniej przyjść i pomalować się Gliną. Żeby zostać Glinoludem nie trzeba być członkiem żadnego stowarzyszenia, partii, czy kościoła. Wystarczy mieć otwartą głowę, fantazję, odrobinę szaleństwa i chęć.

Bo wszyscy jesteśmy z tej samej Gliny.

Bogdan Nowak, Papa Glinolud

 

Foto: Piotr Chlipalski

Komentarze